piątek, 26 czerwca 2009

WE HAVE SOUND

Już w ten weekend (25-26.06.2009) We Have Sound czyli pierwsza edycja nowego festiwalu organizowanego przez agencję Kukabara. Ciekawe jest miejsce, w którym impreza się odbędzie, czyli zapomniany dotychczas przez organizatorów tego typu wydarzeń amfiteatr na Cytadeli.

Muzycznie We Have Sound będzie oscylowało wokół bardziej lub mniej tanecznych syntetycznych brzmień. Jako główne "gwiazdy" wystąpią Golden Bug, Snax i Seelenluft, ale warto też zwrócić uwagę na polskich wykonawców. Przede wszystkim jest to Kamp! i Loco Star, ale dobrze zapowiada się też Adre'N'Alin - jego niedawny koncert w Starej Rzeźni był podobno rewelacyjny. Oprócz koncertów będą też DJ-sety ekip znanych m.in. z imprez w Cafe Mięsna - V/A Team, Eltron John, Holly Kitty, P.Lux czy wreszcie Kukabara Soundsystem, czyli organizatorzy we własnych osobach.

Lineup We Have Sound może nie jest przepełniony znanymi nazwiskami, ale znając muzyczną wiedzę i wyczucie chłopaków z Kukabary można być pewnym, że będzie dobrze. Pozostaje tylko zakupić niedrogie bilety w cenie 50zł i liczyć na dobrą pogodę :)






wtorek, 23 czerwca 2009

Dżem w kropki session

Dziś coś dla rzeszy studentów i studentek. Eksperymentalne sztuki dla eksperymentatorstwa naukowego vel sesji.

Czy wiecie, jak wygląda umysł osoby uczącej się?
Wielkie przestrzenie. Kropki. Nieokiełznany teren. Kropki. Dziwne tunele myśli. Kropki. I na końcu trzy kropki: ... [miejsce na własne domysły oraz interpretacje].

Obrazuje Yayoi Kusama.
Muzykuje Bj
örk [I see who you are].


I see
who you are
behind the skin
and the muscles

Wszak dobrze wiedzieć, że ma się znaczne obszary percepcji!

piątek, 19 czerwca 2009

Micatone za darmo!

Dziś, w piątek 19.06., zapraszamy wraz z Kulczyk Foundation na darmowy [sic!] relaks muzyczny.

Od 21:00 w Starym Browarze dbać o nasze organizmy będą wstępnie jazzujące dźwięki formacji Micatone, podkręcone dość silnie elektroniką.
Taki wiecie - nu-jazz, old-power.

To dość ciekawy stwór berlińskiej wytwórni Sonar Kollektive, w której produkowano również [ku uciesze tłumów przecież] formacje takie, jak Jazzanova, Clara Hill czy Paul Bryan. Sączy Micatone dźwięki rozluźniające, rozleniwiające, coś mu czasem plumka, coś rytmicznie podryguje. A głos wokalistki Lisy Bassenge zazwyczaj otula. Na pewne będzie w znacznej mierze intymnie i miło, o czym świadczyć może okładka pierwszego albumu Ninesongs:


Zanurz się w klimat...

[ oficjalna strona / Micatone w Sonar Kollektiv ]

niedziela, 14 czerwca 2009

Bułgarski Pościkk O.S.T.

Najlepsza składankowa ścieżka dźwiękowa w historii polskiej kinematografii ilustruje film bodaj najgłupszy. Mowa oczywiście o Bułgarskim Pościkku autorstwa Zespołu Filmowego Skurcz. Prawie wszystkie najlepsze kawałki upakowane są na samym początku, pewnie na wypadek, gdyby widz chciał za szybko wyłączyć film. Uwaga na scenę z Panem Draską - tam mniej więcej między 3:16 a 3:36 co wrażliwsi powinni odwrócić wzrok, inaczej ich monitor będzie wyglądał jak jego telewizorek:


Utworki w kolejności pojawiania się:

1. Stanton Moore - Blues For Ben (0:03)
2. Squarepusher - Fat Controller (0:24)
3. Stanton Moore raz jeszcze (1:46)
4. Critters Buggin - Raimondi (1:58)
5. Medeski Martin & Wood - Everyday People (2:36)
6. i 7. Niezidentyfikowane. Może ktoś wie? Piszcie w komentarzach (3:43 i 4:24)
8. The Jon Spencer Blues Explosion - Very Rare (8:04)
9. Też nie znam... (9:20)

Dalej pojawiają się między innymi jeszcze Tuatara, Vicki Sue Robinson i Melvins. Mniej więcej połowę wymienionych wykonawców poznałem dzięki Skurczowi i jestem im za to wdzięczny niezmiernie. Soundtrack stawiam na równi ze ścieżkami do filmów Tarantino i Rodrigueza, ale film polecam tylko najbardziej wytrzymałym fanom absurdu. Mnie się podobał :)

Mp3 można znaleźć na stronie Z.F. Skurcz

środa, 10 czerwca 2009

Ethno Port 2009

Najbardziej pożądany klimat? Umiarkowany ciepły.
Pogoda naszego typu? Pogoda ducha.

Potrzeba zmian? Przełamanie rutyny niezwykłymi dźwiękami w odmiennej przestrzeni.

A co się szykuje? Ethno Port 2009

W dniach 12.-14.06. na terenie Starego Koryta Warty w Poznaniu odbędzie się najprawdziwsza muzyczna uczta.

Taka, co sięga swoimi wpływami wzdłuż i wszerz całego świata. Bierze wiatr północnoafrykański, co rozsnuwa norweskie joikowanie. Skrapla chłód francuski, który zstępuje do undergroundu, takiego transglobalnego. Wiecie - cały świat, jedna muzyka. Rozognia dodatkowo nogi i ręce malijską żywiołowością. Pozwalaja krystalizować się kobiecym wokalizom nieskazitelnym, głębokim, poruszającym. I tchnie armeńskimi dźwiękami zza gór i zza rzek - tak bajecznie. Wspina się na wyżyny znakomitej zabawy, wykorzystując wszelkie preteksty cygańskie, bałkańskie. I poruszająco gra, czasem nieco ciemniej, medytacyjnie.

I gra wspaniale różnorako.
I grają z takimi emocjami, na takich instrumentach, jakie rzadko się spotyka.
Igrają nowoczesność z tradycją.
Igrają więc w brzuchach chęci, zadowolenia, ekscytacje, ciekawości rozmaite.
Igraj ze wszystkim, zapowiada się niezła jazda!
Podróż w krainę dźwięków świata.


[ MySpace / Forum ]


Transglobal Underground:


12.06.2009
- SLOWINSKA.ART.PL
- IVA BITTOVÁ & LISA MOORE
- MARI BOINE

13.06.2009

- ALAMUT

- DJIVAN GASPARYAN

- TARAF DE HAIDOUKS

- TRANSGLOBAL UNDERGROUND


14.06.2009

- KONCERT FINAŁOWY WARSZTATÓW

- ŻYWIOŁAK

- HABIB KOITÉ & BAMADA
- HOURIA AÏCHI & L’HIJÂZ’CAR

arcymistrz Djivan Gasparyan gra na duduku:


PS Uwaga! Można również wziąć udział w warsztatach [oferta jest przebogata!].

wtorek, 9 czerwca 2009

Animal Collective i MGMT w Polsce. Wow? Niekoniecznie.

Na wybór wśród letnich wydarzeń muzycznych w Polsce nie można w tym roku narzekać. Jestem zaskoczony ilością i obsadą festiwali. Jest dobrze, zwłaszcza w porównaniu z tym, ile się działo chociażby jeszcze 3 lata temu. Jakiś czas temu bardzo zdziwiła mnie nowina, że w pobliskim Jarocinie zagra Animal Collective (kliknij po lineup-miszmasz) Z kolei kilka dni temu wyczytałem w Aktiviście, że we wrześniu warszawski Orange Festival odwiedzi MGMT. W obu przypadkach w pierwszej chwili pomyślałem: "wow! świetnie! jadę!". Ale czy rzeczywiście?

Oba zespoły wydały jedne z najlepszych płyt ostatnich paru lat. MGMT na Oracular Spectacular, oprócz znanych wszystkim Kids i Time to Pretend, umieścili świetne kawałki przywołujące hipisowskie i psychodeliczne klimaty lat 60/70. Prywatnym przebojem jest dla mnie Of Moons, Birds and Monsters - niemal arcydzieło. Merriweather Post Pavilion Animali to nie tylko skojarzenia z Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band (The Beatles) i Pet Sounds (Beach Boys) ale przede wszystkim świetny klimat i awangarda współczesnej elektroniki.

A jak to wypada na żywo?


Chłopaki z MGMT swój największy przebój wykonali tutaj z półplaybacku. Pół biedy, gdyby wokale były dopracowane, ale niestety nie są... Przesadzona solówka na gitarze też nie poprawia wrażenia. Ciężko powiedzieć pod wpływem jakich środków wchodzą na scenę, ale nie wygląda to zbyt ciekawie. Mimo to publika się świetnie bawi, więc może działa magia chwili, charyzma zespołu, albo sama świadomość, że "to oni, to sławne MGMT, tutaj jest i dla nas gra"?


O ile My Girls w wersji albumowej jest przepiękne, to tutaj jedyne słowo, które mi przychodzi do głowy to "zawodzenia". Jasne, kawałek jest trudny do wykonania, partie wokalu wymagają dużych umiejętności, ale na takim poziomie oczekuje się już trochę więcej...

Nie piszę tego dlatego, że jestem fanem technicznych, instrumentalnych popisów, czy żeby szukać dziury w całym. Po prostu bywa tak, że słaby koncert może zepsuć dobre wrażenie jakie zespół wywarł albumem. Kiedyś miałem tego typu sytuację. Pojechałem na Pepsi Vena Music Festival, konkretnie na Klaxons i Primal Scream. Album tych pierwszych przez długie tygodnie nie schodził z mojej playlisty i to bardziej na nich czekałem, płytkę tych drugich przesłuchałem na parę dni przed koncertem. Okazało się, że chłopcy z Klaxons nie potrafili zaprezentować wiele poza gwiazdorskimi pozami. Bez entuzjazmu odegrali wersje albumowe kawałków, lekko pofałszowali, a to że nie było słychać gitary nie było bynajmniej winą nagłośnienia. Primal Scream bowiem w tych samych warunkach pokazał młodym, jak należy grać koncerty, a ja mocno przedłużoną wersję Swastika Eyes pamiętam do dziś. Od powrotu z Łodzi nie włączyłem Myths of the Near Future ani razu. Nie chciałbym, żeby to samo spotkało Oracular Spectacular i Merriweather Post Pavilion, ale mimo wszystko zaryzykuję i wybiorę się do Jarocina i stolicy, choćby żeby się przekonać, czy się myliłem. Bo całkiem możliwe, że YouTube kłamie :)

wtorek, 2 czerwca 2009

Jack Peñate

Dziś premierę miał teledysk do nowego singla Jacka Peñate, Be The One. Pochodzi on z niewydanego jeszcze albumu Everything Is New. Premiera 22 czerwca, ale w tajemnicy mogę Wam powiedzieć, że płyta jest świetna ;) Lekko bujające kawałki o bardzo przyjemnym brzmieniu, nadające się w równym stopniu na parkiet i do domu. Prawdę mówiąc, nowy singiel tak nie porusza jak pierwszy, Today's Tonight, który lepiej oddaje klimat płyty i na dodatek ma ciekawszy klip: