Wczoraj w punkcie informacyjnym Starego Browaru zakupiłem za jedyne 50zł bilet na koncert zespołu dla mnie kultowego. Mowa o Tortoise, który, jak mówią niektórzy, zapoczątkował zjawisko zwane post-rockiem. Co prawda ich muzyka nie kojarzy się już zupełnie z tym co dzisiaj jest określane tą etykietką, ale coś jest na rzeczy - ich pierwsze płyty były przełomowe w kwestii przekraczania barier między gatunkami i stylami. Ich muzyka to z jednej strony bardzo przyjemne plamy dźwięku i delikatne gitarowe melodie, czyli soundtrack do popołudniowej siesty, z drugiej zaś strony brzmieniowe eksperymenty, połamane rytmy perkusji i pokręcone partie pozostałych instrumentów. Na tegorocznym albumie Beacons of Ancestorship ta ekscentryczna część przeważa (przykładem może być otwierający High Class Slim Came Floatin' In), choć nie brakuje też klasycznego ładnego tortoisowego brzmienia, chociażby w The Fall Of Seven Diamonds Plus One. Jak brzmi Tortoise na żywo będzie można się przekonać 7 grudnia w Słodowni (przekręconej na stronie zespołu na Slowdownię), a jako appetizer niech posłuży film z koncertu zagranego na dachu (pożyczony od Pitchfork.tv), so... Prepare Your Coffin.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz