wtorek, 1 grudnia 2009

port-royal

W czwartek Pod Minogą zagrał port-royal, zespół, który dosyć oryginalnie jako główne inspiracje na MySpace podaje...

history of the 20th century (especially history of communism in soviet union and east europe), philosophy, tupolev, being lost late at night in a strange forest in north-eastern part of czech republic, weird "miracles" when all seems lost, driving at night, longing, mittel- und osteuropa (bratislava, tallinn, kiev, odessa, gomel, riga, st. petersburg, moscow, esztergom, sturovo, budapest, prague, krakow, poznan, vienna, murska sobota), president vladimir vladimirovich putin, tesco, petrzalka, zralocikina i pavucikina, rybickina i kapustickina, looking at the danube at night, long walks along morava and danube, zlaty bazant, corgon, girls and badili di ogni genere (specialmente dell'est!)...

...ciekawe jest to tym bardziej, że pochodzą z włoskiej Genui. Skąd takie zainteresowanie naszymi stronami nie wiadomo, ale jest to niewątpliwie miły akcent.

port-royal gra co najmniej od 2002 roku i ma na swoim koncie już trzy albumy i kilka ep, jednak dopiero wraz z tegoroczną, ostatnią płytą zdaje się wypływać na szersze wody. Nie zagłębiłem się jeszcze w Dying in Time na tyle dokładnie, żeby coś więcej powiedzieć na jej temat, ale od początku robi dobre wrażenie. Pierwszy numer, Hva, kojarzy się trochę z Sigur Rós, trochę z Explosions in the Sky. Syntezatorowe arpeggio w Nights in Kiev wskazuje już na elektroniczne (i wschodnioeuropejskie) inspiracje. Moje pierwsze skojarzenie to M83. Potem mamy kilka kawałków bardziej post-rockowo-ambientowych, przetykanych jednak pulsującymi rytmami. Elektroniczny kierunek rozwijają najbardziej połączone ze sobą w jedną całość Photoshopped Prince i Balding Generation. Pierwszy z nich na żywo zaśpiewał Pod Minogą Michał Wiraszko z Much, ale nawet jemu nie udało się rozruszać rozespanej publiki. Okazało się bowiem, że widok trzech facetów kołyszących się nad laptopami (obowiązkowo wyposażonymi w świecące jabłka), nie jest zbyt elektryzującym widokiem. Kolejny raz okazało się, że naprawdę trzeba się wysilić, żeby z programowanej muzyki zrobić widowisko. Mimo bardzo dobrych wizualizacji i świetnego brzmienia, można było usłyszeć wśród publiki opinie, że Włosi po prostu przynudzają. Najlepiej było potraktować ich występ jako relaks po tygodniu pracy albo szkoły, wlepić wzrok w ekran i spróbować odlecieć. Może jako chill-out po ostrej imprezie sprawdziliby się bardziej? Znając już ich zafiksowanie na wschodnią część naszego kontynentu, pewnie będziemy mieli jeszcze okazję usłyszeć ich muzykę w innych okolicznościach.

Niżej klip z ostatniej płyty, pozostałe wideo, autorstwa Sievy Diamantakosa można zobaczyć tutaj 

PS Przed port-royal świetny koncert przy udziale trio smyczkowego i pianina dał Adre'N'Alin. Projektem tym zawiaduje Igor Szulc, z którym miałem przyjemność rozmawiać dzień wcześniej. Niedługo na Rozdzielni pojawi się cały wywiad, a tymczasem klip do Second z najnowszego albumu CARGO:

1 komentarz:

  1. Swietne to Andre'n'Alin! Właśnie na takie dźwieki mam dziś ochotę

    OdpowiedzUsuń