Radiohead, jak na prawdziwą head przystało, może mieć wiele oblicz. Przyzwyczailiśmy się do gitarowego brzdękania, do elektronicznych chrapek remiksów, do klawiszowych zakusów. A Radiohead, tuż przed przyjazdem do Polski, zaskakuje i jest zaskakiwane czymś zupełnie przyjemnym.
Pojawiło się bowiem wydawnictwo, można by powiedzieć, aksamitne. Radiogłowi są zinterpretowani jazzowo razy 11 przez wykształconą wokalistkę (śpiew klasyczny) Elizę Lumley i to w sposób całkiem miły. Takich interpretacji utworów brytyjskiej grupy nie było jeszcze nigdy.
Dopiero zaczynam się w tę płytę wsłuchiwać, co jest zresztą dobrym określeniem. To album z rodzaju tych, których nie przesłucha się po łebkach, wyrywkowo. Wszak aksamit to włókno delikatne, plusz, który należy głaskać niespiesznie, by poczuć przyjemność.
[ kup z przyjemnością za 30 zł! ]
Eliza Lumley - kobiecy wokal. She talks in maths. Interpretations of Radiohead - całkiem wysublimowana, choć nieprzesadnie aura. Muzyka - ciało owija. Na długo. Jak aksamit manekina.
Racja, racja :-) Ja już się wsłuchałam i popieram, Ostrzegam jednak tych, którzy nieszczególnie przepadają za jazzem, chilloutem itp... Spotkałam się niestety również z głosami krytycznymi wobec tego projektu. Dla mnie natomiast Rejdio zabrzmi superowo chyba w każdej wersji (no może poza disco-polo ;-)).
OdpowiedzUsuńBył jeszcze jeden podobnego rodzaju projekt - Easy Star All Stars i płyta Radiodread - i to mnie już nie przekonało, nawet jeśli Dub Side Of The Moon w ich wykonaniu było dobre
OdpowiedzUsuńByło takich projektów nawet parę. Fortepianowy Christopher O'Riley, kołysanki Rockabye baby!, a także setki coverów.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem...