Po trochę spóźnionym przyjeździe (około 23:30) trafiliśmy od razu do Hybrid Tent gdzie produkował się Dub FX. Charyzmatyczny beatbokser potrafił stworzyć z pomocą loop station i efektów muzykę kompletną i porwać publiczność, która ledwo mieściła się w namiocie. Potem Caspa pod nieobecność Rusko zaserwował nam sztampowy dubstep i poszliśmy coś zjeść. To niestety objawiło jedną z niewielu wad imprezy - jedzenie drogie, mały wybór i raczej średnie w smaku. 40 minut czekania na golonkę umilił nam The Whip, który muszę sobie przesłuchać a przy następnej okazji zobaczyć na żywo, bo zapowiadało się nieźle.
Potem już sam trafiłem na główną scenę, gdzie grał DJ Hell. Przez piętnaście minut nawet dałem się ponieść, ale potem powiało nudą i ruszyłem do Circus Tent, gdzie Radio Slave tworzył bardzo przyjemny set z dużą ilością dźwięków świata i wakacyjnego klimatu.
Około szóstej poszliśmy do naszego miejsca noclegowego, czyli szkoły ekonomiczno-kupieckiej. Klasę dzieliliśmy z ludźmi z Lublina, którzy jak się okazało, imprezowali 24h/dobę (może spali na zmiany? czy jak?), a o 8 rano zaczęły się czyjeś urodziny z rzucaniem tortem włącznie. Tak więc rano, świeży i wyspany, udałem się na zwiedzanie Płocka. Okazało się, że nie tylko plaża, ale prawie całe (stare) miasto jest bardzo przyjemne. Ruch samochodowy ograniczony do minimum, dużo deptaków i zieleni. Także okolice całkiem fajne - po południu wybraliśmy się nad jeziorko w pobliżu miejscowości o dźwięcznie brzmiącej nazwie Nowe Rumunki. Można było zebrać siły na wieczór.
A wieczór zaczęliśmy od kawy i koncertu Kamp!, którym kibicuję od jakiegoś czasu. Chłopaki spełnili idealnie rolę rozgrzewających publikę. Stopniowo coraz więcej ludzi pojawiało się pod główną sceną i coraz więcej ruszało się rytmicznie, co chyba znaczy że ogólnie się podobało :) Końcówka w postaci Breaking a Ghost's Heart w przedłużonej wersji bezbłędna (singiel do ściągnięcia na brennnessel). Potem na scenę wyszedł Joakim wraz z The Disco i zagrał nawet ciekawe połączenie elektroniki z żywym gitarowo-basowo-perkusyjnym graniem. Niestety było trochę monotonnie, ale jakoś to przeżyłem, bo już czekałem na Moderata.
Wiedziałem, że koncert połączonych sił Modeselektora i Apparata będzie wyjątkowy, ale to co zobaczyłem i usłyszałem przeszło moje oczekiwania. Gdy uderzył mnie bas z A New Error (który wrażenie robi nawet na kiepskich słuchawkach), dotarło do mnie, że ta muzyka potrzebuje dobrego nagłośnienia. A na Audioriver miała rewelacyjne, co podobno doceniali sami muzycy w swoich wypowiedziach. Koncert był bardzo mrocznym i klimatycznym widowiskiem, uzupełnionym przez eleganckie (tak, to słowo do nich pasuje) wizuale Pfadfinderei. Lepszej oprawy nigdy nie widziałem, może poza Sigur Rós, ale to zupełnie inna bajka. W trakcie udało mi się kompletnie oderwać się od świata zewnętrznego i całkowicie zatopić w dźwiękach. Cieszę się, że to oni będą supportować Radiohead na Cytadeli i że za dwa tygodnie będę miał okazję ich znowu usłyszeć.
Moderat na żywo, podobnie jak na płycie, to wrażenia bardzo intensywne i przez to całkiem męczące. Wydawało nam się, że idealnym rozwiązaniem będzie Hybrid Tent, w którym właśnie grał Telefon Tel Aviv, ale okazało się, że tak spokojne dźwięki zmuszają nas do snu, tak więc poszliśmy. Po drodze jeszcze gdzieś zahaczyłem o Circus Tent i set Richiego Hawtina (znanego kiedyś jako Plastikman). W namiocie panował duży ścisk, a muzyka wywoływała żywiołowe reakcje publiczności mniej więcej co 16 taktów. Chętnie bym został dłużej, ale wróciliśmy na dużą scenę, gdzie się okazało, że mamy jeszcze trochę sił i francuzom z Dirtyphonics udało się nas rozruszać. Wystarczy chyba powiedzieć, że nabawiłem się na tym koncercie odcisków na stopach :)
Podsumowując: było bardzo dobrze, a za rok wracam do Płocka :)
krótkoo i 'trochę' zbyt mało opisanych performensów, żeby nazywać to relacją z prawdziwego zdarzenia ;-)
OdpowiedzUsuńhm no może relacja nie jest 100% pro, ale nie o to chodziło, zresztą nie latałem z wywieszonym językiem na wszystkie koncerty żeby zobaczyć każdy :)
OdpowiedzUsuńno może trochę zdawkowo,ale tak chyba trzeba. bo inaczej możnaby było godzinami o audioriver. zresztą, tego,co zrobił moderat nie opiszą żadne słowa! ;) a golonka faktycznie paskunda %)
OdpowiedzUsuńHej! Tu Marek. Poznałem Cię po tym, że byłeś na Nowych Rumunkach. :D Opis rzeczywiście trochę krótkawy, ale ... no właśnie, jak oddać słowami to, co się tam działo (sam miałbym pewnie większe problemy ze zdaniem bardziej obiektywnej relacji ;)). Golonki nie próbowałem, ale teraz już wiem, że nie mam czego żałować. Trochę może szkoda Hawtina, ale rzeczywiście Dirtyphonics bardzo dali radę. Tak, że zupełnie zapomniałem o najwiekszej gwieździe AR 2009.
OdpowiedzUsuńModerat wiadomo - największy audiowizualny wykop festiwalu! :D
Już nie mogę się doczekać kolejnej edycji.
A na koniec - może trochę ni z gruchy ni z pietruchy, a może dlatego, że mi się podoba - masz, obczaj sobie, nieziemski wałek:
http://kczmrk.wrzuta.pl/audio/0q9YafWq8ej/faust_vs_dalek_-_t-electronique
Pozdrawiam :)
Dub FX niech przyjedzie do Poznania na Półwiejską, niech zagości dobra muzyczka! [http://www.youtube.com/watch?v=8F6EoMdn95E]
OdpowiedzUsuńO witaj Marku :) Czyżbyś Rozdzielnie znalazł przypadkiem w odmętach Sieci? A Faust - świetny kawałek, dzięki!
OdpowiedzUsuń