A teraz coś wakacyjnego tak, powiedzmy, pomiędzy wierszami.
Jest taka książka, książka-rzeka, która nazywa się Ulisses. Napisana prawie sto lat temu przez Jamesa Joyce'a, wciąż niezmiennie trwa jako jedna z tych, co do odczytania [łatwe] nie są. Pisarz wykorzystał w niej technikę strumienia świadomości. Monolog wewnętrzny, w którym wiernie odtwarza się aktualny tok myśli. Czytać może trudno, acz przyjemnie.
Jest taki kawałek, kawałek-źródło, który nazywa się Ulysses. To remiks Ulyssesa zespołu Franz Ferdinand, który zrobili niedawno Zambon i Bartosz Szczęsny. Utwór zgrabnie zrobiony, przyjemny. Utwór ciekawy. Wakacyjny. Taki z rodzaju tych, których się słucha w miłym zapomnieniu, a myśli mogą płynąć jak chcą. Źródło przyjemności umysłowo-cielesnej.
[muzyczny strumień świadomości Ulyssesa tu]
Remiks na parkiet, ciała na parkiet, książki chwilowo w kąt!
PS Mityczny Ulisses, Odyseusz, wymyślił konia trojańskiego, dzięki któremu Grecy zwyciężyli w wojnie trojańskiej.
Ciekawe, czy remiks Ulyssesa takim koniem na parkietach będzie, haaaj!.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Haha, musimy wstawić znaczki 'lubię to' na bloga :D
OdpowiedzUsuńweri kul, film bym do tego zrobiła, gdybym umiała
OdpowiedzUsuń