piątek, 13 marca 2009

Homage Night w SQ : 06.03.2009

Proszę pani, proszę pana! Kot się skrada powoli. Kot chodzi dostojnie i figlarnie zarazem. Kot ma czasem szaleńcze myśli. Takie np., by iść do SQ. Legalnie, świadomie, z radością. Miau!

Dla osoby, której klimat popularnego, poznańskiego, lanserskiego przecież SQ nie przypadł do gustu, pierwsza wizyta w tym klubie wiązała się z niepokojem. Jak to będzie, jak to będzie?! Ale czy ta osoba została zmuszona do pójścia do takiej właśnie miejscówki?

Otóż, proszę pana, proszę pani, nie! Gorzej! Osoba ta, w całej swej perfidii, miała misję werbowania ludzi. A cel miała szczytny! Nosił on nazwę Homage Night no 2.

Strona internetowa SQ głosi: Cykl Homage Night powstał z uwagi na zapotrzebowanie odbiorców na świeżą muzykę na wysokim poziomie, na każdej imprezie będzie przynajmniej jeden Live Act. Głównymi inicjatorami przedsięwzięcia są założyciel Homage Records Jacob Seville oraz manager tej wytwórni Michał Ignatowicz. "Chcemy by Homage Night utożsamiane były z imprezami, na których z głośników płyną świeże, ambitne i dobre dźwięki".

Werbowałam i przyszłam dla ZoëXenii [fascynująca, znakomita producentka] i dla mooryca [uwielbiany przeze mnie dźwiękotwórca].

Jaki klimat miał nas, moją współtowarzyszkę Dominikę i mnie, zaskoczyć już na miejscu? house, deep, tech house, minimal. A co nas zaskoczyło w rzeczywistości już na początku?
Miłościwie nam panujące renifery.
Okazało się bowiem, że obok Homage Night jest też Finlandia biba [jakieś sylwetki reniferów, jakaś nauka fińskiego, jakieś driny].

Dźwięki jednak rozkręcały się coraz bardziej, było miło.
Było coraz bardziej miło i różnorodnie.

Po godzinie pierwszej zaczęła grać ZoëXenia.
Świat się skończył!
Tłum wyległ na parkiet, ciała drgały szaleńczo i ochoczo.
Bo występ
Zoë dała niesamowity, mocny, porywający!
Ona, z tym swoim głębokim głosem i ze swoimi dziewczęcymi kitkami:



Po Zoe doskonale wpasował się mooryc. Mooryc, live-act-dawca, inaczej bawi się dźwiękami w zaciszu domu, inaczej na imprezach. Na bibach jest żwawiej, zabawniej, szybciej. Ale ten urokliwy klimat moorycowy zostaje:



Osobniki ludzkie [w tym i my] bawiły się podczas całego Homage Nightu wyśmienicie, czego nie można powiedzieć o sławetnych reniferach, które ktoś brutalnie wynosił potem...

Jako osoby kulturalne, szukałyśmy niezmordowanie przejawów kultury wszędzie. Najbardziej zjawiskową częścią SQ okazał się przedsionek toalet, rzecz jasna, damskich:


Wychodziłyśmy około czwartej nad ranem, a szło się przemiło i tańcząco z takimi rozkminiającymi zmęczenie i nudę dźwiękami. Proszę państwa, miauuuyśmy wyśmienitą bibę! Miau!


PS Z całego tego rozemocjonowania zapomniałam ustawić odpowiednią rozdzielczość filmów, stąd ich słaba jakość.

2 komentarze:

  1. czy mi sie wydaje, czy raczej tłumnie nie było? (wnioskuję po video maurycego). No i jeszcze kwestia głośności - maurycy grał dużo ciszej?

    OdpowiedzUsuń
  2. Najwięcej ludzi miała na parkiecie Zoe, to było szaleństwo. Maurycy wchodził tuż po niej, po 3:00. Frekwencja była u niego mniejsza [choć nie tragiczna], zapewne ci zmęczeni nie dawali rady lub nie byli w stanie. Mooryc grał zdecydowanie bardziej stonowanie od Zoe, ciszej. Ale czy ta głośność była mniejsza w porównaniu z innymi jego live actami - nie mogę powiedzieć, bo pierwszy raz go na żywo słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń